rosemann rosemann
2246
BLOG

Co dziś wybuchnie? Kampania na finiszu

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 58

Do końca oczywiście nie wiadomo, czy cokolwiek wybuchnie ale jeśli miałoby, to przecież dziś jest ten ostatni moment.  O północy zaczyna się cisza, o czym dziś jeszcze pozwolę sobie przed tą przywołaną północą napisać, w czasie której ewentualne wybuchy mogą być bardzo kosztowne. Zatem, jak to się mówi, zwyczajnie nie opyla się detonować.

Każdy ewentualny wybuch byłby niewątpliwym kontrapunktem dla tej nudnej niczym kino moralnego niepokoju kampanii, w której najbardziej w oczy rzucała się permanentna nieumiejętność wykorzystania wręcz nachalnie narzucających się argumentów przeciw konkurentom i wyjątkowo nietrafiony dobór szefów kampanii. Przynajmniej szefów kampanii najbardziej liczących się uczestników wyścigu do Brukseli. Pozostali szefowie to wielka niewiadoma by nie powiedzieć zagadka. Obejrzałem wczoraj starcie pana Dudy z PiS z panem Zwiefką z PO u pani Moniki Olejnik. Przyznam, że pan Duda był bardzo nieporadny. Natomiast pan Zwiefka wręcz prosił się swą postawą o pytanie do swoich szefów kto oddał odpowiedzialność za kampanię w ręce kogoś tak niekompetentnego i tak bardzo nie panującego nad nerwami. Widząc pana Zwiefkę przestałem się dziwić, czemu (o czym pisałem w poprzednim tekście) kampania PO jest taka histeryczna a zacząłem się dziwić jak ktoś tak niestabilny emocjonalnie mógł pracować w ogólnopolskich mediach. Oglądając go nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że dużo lepiej o interesy PO troszczy się pani Olejnik. Ta myśl przyszła mi do głowy w momencie, w którym Duda absolutnie nie potrafił poradzić sobie z odpowiedzią na pytanie „czemu was uznano w sondażu za najbardziej obrażających konkurentów?”. „A choćby dlatego, że tak jak teraz, w kwestii obiektywizmu jest przeważnie dwoje na jednego”. I trudno byłoby pani Olejnik zaprzeczyć, skoro nieco wcześniej uciszyła Dudę prosząc by nie cytował „odległych przykładów” i skupił się na tym, co jest teraz by samemu za chwilę zacytować wszystko, co partia Dudy wyartykułowała o czasów Mieszka I albo i „ab urbe condita”.

Zatem, jak powiedziałem, dzisiejszy ewentualny wybuch miałby wiele walorów. Przede wszystkim ten, że przy ogólnej PiaRowej maliźnie musiałby się wryć w pamięć i mógłby sprawić, że temu czy owemu ręka na samą myśl mogłaby podążyć ku odpowiedniej kratce.

Z wybuchami wiąże się jednak to ryzyko, że przy detonacji czasem samemu można dostać odpryskiem. I to dotkliwiej niż ten, pod kim się detonuje. Pamiętna konferencja i prezentacja dokonań i wynurzeń pani Beaty Sawickiej jest chyba przykładem najlepszym.

W obecnej kampanii najgłośniejszym kapiszonem była chyba sprawa „tajemniczej” pożyczki i równi „tajemniczego” kredytu Jarosława Kaczyńskiego. Choć próbowano sprawić, by detonacja była wyjątkowo głośna, w czym oczywiście celowała pani Wielowiejska sugerując pokrętnie nie wiadomo na jakiej podstawie „Bo jeśli na przykład prezes Kaczyński pożyczył pieniądze w SKOK-u na zerowy procent, to - najogólniej rzecz biorąc - jest to jego nadzwyczajny dochód”*, dziś chyba bardziej ciekawi ludzi co też znaleźć można w ostatnim oświadczeniu Tuska, którego nie zdążono powiesić na stronie Sejmu. Nie zdążono do teraz (godzinny wczesnoranne) choć wobec sugestii przeciwników, że coś tam może być takiego, z czym Tusk nie koniecznie chce się przed wyborami obnosić, jest zwykłym sabotażem.

Oczywiście może być tak, że już nic nie wybuchnie a kampania przejdzie do historii oraz szybko wypadnie nam z pamięci właśnie przez swą wyjątkowo małą i nie przyciągającą uwagi dynamikę. Nieco zdumiewającą zwłaszcza teraz, gdy widać zarazem, jak niewiele dzieli głównych konkurentów i jak bardzo nie opłaci się być drugim.

To, co pozostanie w pamięci najdłużej, to chyba wyniki plebiscytów na najbardziej żenujące materiały wyborcze. Moją liderką jest oczywiście pani od „ruchersów” z wyjątkowo pojemną, jak sama przyznała, dupą, mieszczącą tysiące kilometrów kwadratowych wybrzeży Morza Czarnego i całą naszą klasę polityczną na dodatek. Zaraz za nią jest Piskorski, bawiący się zabawkami oraz wyrównane poziomem przyśpiewki Karskiego i Senyszyn, ubranej w „czerwone korale, czerwone niczym wino”.

Gdyby tak było, nie miałbym nic przeciw temu. Tyle, że do końca dnia pozostało jeszcze trochę czasu a, jak wiadomo, dnia nie należy chwalić przed zachodem. Czy tam przed północą.

 

*http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15988441,Najpierw_PiS_walczy_o_przepisy_korzystne_dla_SKOK_ow_.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=10199882

 

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka