rosemann rosemann
1909
BLOG

IV władza wspiera władzę (teoria spiskowa)

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 56

 

 

Im więcej w dyskusjach o ostatnich wyborach głosów, wskazujących, że choć system zawiódł na całej linii, złych intencji nie ma co przypisywać całej władzy, którą, przepraszam za kolokwializm, burdel wyborczy zaskoczył nie mniej niż społeczeństwo, a co najwyżej jakiemuś tam nie za wysokiemu szczeblowi PSL-owskich działaczy, tym więcej we mnie wątpliwości.

By było jasne, nie dlatego, że neguję intencje tych, którzy tak rzecz widzą. Po prostu mierzę się z kolejnymi argumentami i coraz więcej mi się nie zgadza.

Z tym „niskim szczeblem PSL”, to taka dygresja, by ci, co tak sądzą, jeszcze raz się zastanowili. Nie wiem czy tylko ja uważam, że wybory do sejmików mają prawie taką wagę jak wybory parlamentarne i swym rzeczywistym znaczeniem przebijają wszystkie pozostałe. Nie wyłączając prezydenckich.

Żadne inne, poza parlamentarnymi (a może nawet żadne inne) nie dają partyjnym układom dostępu do takich pieniędzy jak władza w sejmikach.

Zatem nie bagatelizujmy ich.

Ale do rzeczy.

Kiedy już tysiąc razy omówiono „racjonalne” przyczyny niezwykłego sukcesu PSL i rozjechania się niektórych (tylko PSL i PiS o dziwo) wyników w stosunku do exit poll, przypomniałem sobie, że gdzieś już chyba część argumentów (oraz niektóre nazwiska tych, którzy starają się to racjonalizować) czytałem.

W październiku tego roku, ku mojemu i pewnie nie tylko mojemu zdumieniu, „Gazeta Wyborcza” odkryła znaną od dawna każdemu, kto umie poruszać się w necie i interesuje się polityką mapkę, przedstawiającą skalę nieważnych głosów, oddanych w wyborach do sejmików w 2010 r. Tak, tę, na której Mazowsze czerwienie się niczym jakaś republika radziecka w otoczeniu terytoriów wrogich ideowo. Prezentujący mapkę tekst, zatytułowany „Tajemnicza plaga nieważnych głosów na Mazowszu. Dobrze głosują tylko wyborcy PSL”*  stara się rozebrać na czynniki pierwsze ten problem. Oczywiście nie stroni od cytowania krążących w obiegu prób wyjaśnienia zilustrowanego mapką fenomenu teoriami spiskowymi. Jednak wypowiadający się w tekście eksperci (w tym aktywny obecnie pan Flis) racjonalizują to, potrafiąc wyjaśnić nawet i to, że w dwóch sąsiadujących komisjach, które leża w różnych województwach, odsetek głosów uznanych za nieważne jest bardzo różny. Najdalej idącą opinię wygłosił  pan Krzysztof Lorentz z zespołu kontroli finansowania partii politycznych z Krajowego Biura Wyborczego (dziś miejsce pracy i profesja pana Bogdanowicza nie są chyba najlepszą rekomendacją). Stwierdził on „Sfałszowanie wyborów już w jednej komisji jest tak trudne, że właściwie niemożliwe. A co dopiero w kilku tysiącach komisji i to tak, żeby kilka lat później nikt tego nie wygadał”.

Początkowo, jak inni, publikację przyjąłem z niemałym rozbawieniem. „Obudzili się” i takie tam…

By było jasne, ani panu Flisowi ani nikomu innemu, zabierającemu glos w tym tekście nie zarzucam zlej woli. Jestem pewien, że ich percepcja jest taka, jaka publicznie prezentują.

To pewnie tylko szok po tym, co działo się w Polsce przez ostatni tydzień sprawił, że przestaje mi pasować to coś, co dziś wygląda mi na oczywiste przygotowanie gruntu pod to, z czym mamy teraz do czynienia. Że przestaję wierzyć w to, że na Czerskiej tyle czasu było trzeba by akurat pól miesiąca przed wyborami objaśnić czytelnikom, że to, co stało się na Mazowszu to nic nadzwyczajnego a „Sfałszowanie wyborów już w jednej komisji jest tak trudne, że właściwie niemożliwe.”

Taka moja teoria spiskowa… Do przemyślenia i niezawodnego obalenia.


* http://wyborcza.pl/1,75478,16861788,Tajemnicza_plaga_niewaznych_glosow_na_Mazowszu__Dobrze.html#ixzz3JuLkoZbI

 

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka