rosemann rosemann
2524
BLOG

Czy Korwin strzelałby do Wiplera?

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 90

W przypadku Janusza Korwin Mikkego (forma odmiany sugerowana przez samego Krula) każda kampania wyborcza w pewnym momencie staje się pełnym napięcia oczekiwaniem na odpalenie przez niego jakiejś bomby lub petardy, po której większość jeszcze do końca nie zdecydowanych czy nie poprzeć wiekowego „apostoła wolności” stwierdzają „Nie! Na takiego idiotę nie zagłosuję!”. I kończy się na jakiś 2 – 3 %.

Przyznać trzeba, że w tej kampanii Krul trzyma się mocno. To znaczy nie tylko „szczytuje” (w porównaniu z dawnymi elekcjami) w sondażach ale też trzyma na wodzy swój czasem niewyparzony język i swój nieokiełznany temperament. Nawet wówczas, gdy Olejnik wprost, z głębin swego dość udanie skrywanego braku kultury  pyta czy w wypadku zwycięstwa Korwina pierwszą damą będzie jego żona czy kochanka.

Trudno stwierdzić, czy wypowiedź Korwina o tym, że górnicy walczący o warunki w jakich będą pracować to bandyci i kazałby do nich strzelać jest właśnie taką przełomową wypowiedzią. Myślę, że nie, bo dla często nie skalanej jeszcze konkretną pracą części jego elektoratu, tej z legitymacjami szkolnymi i studenckimi wizja rozwalenia górników przez twardziela – Korwina może wydawać się nawet atrakcyjna. Oni jeszcze nie są na tym etapie, w którym myślą o tym, że trafią kiedyś na przykład do Mordoru na Domaniewskiej czy w inne równie przyjazne miejsce. I tam na własnej skórze poznają co znaczy ciężka praca i pracodawca – s***syn. Nie przyjdzie też im do głowy, że gdyby próbowali wtedy jakoś radykalniej niż skamląc na fejsie czy podczas tłitowania buntować się przeciwko temu, że jadą na „śmieciówie” i tyrają 50 godzin choć w „śmieciówie” stoi 40, Krul stanie po stronie Mordoru a jak oni zaczną za bardzo fikać to ich uzna za „bandytów” i krzyknie „ognia!”.

Ale to takie tam rozważania. W tym tekście chciałbym zastanowić się nad sprawą, która przyszła mi do głowy w związku z tą wypowiedzią Mikkego ale odwołująca się do nieco wcześniejszego wydarzenia niż górnicze protesty.

Inspiracją były pytania, kierowanie w sieci do Przemysława Wiplera, który jest jak wiadomo najwierniejszym stronnikiem Korwina a ponoć również synem górnika. Wipler, jak zauważyłem, uczepił się tych „bandytów” sugerując, że nie o jego tatę chodzi i jakoś tam w napotkanym „tunelu poznawczym” nawigował.

Ja przypomniałem sobie wtedy, jak Przemysław Wipler w Warszawie na ul. Mazowieckiej, przed jednym z klubów zamachnął się na państwo. Tak przynajmniej uznaje owo „państwo” ustami swoich różnych przedstawicieli. I tak zastanawiam się, kogo by Krul w tej sytuacji uznał za „bandytę”. I to jest w zasadzie jedyna zagadka w tej sprawie. Bo dalej to już wiadomo – do „bandytow” Korwin każe strzelać i tyle.

Zatem możliwe, że gdyby to Korwin miał decydować, uznałby za owego „bandytę” zawianego typa, który przeszkadza praworządnym funkcjonariuszom w koniecznej interwencji. I jego „prawa ręka” ( Korwin ma rzecz jasna same prawe) zostałaby tam, na warszawskim bruku odstrzelona. A jego konserwatywna krew wsiąkłaby w ten bruk jakby był jakimś PPS-iakiem godnym „masakrowania” przez Krula a nie potencjalnym delfinem.

Tu takie istotne wyjaśnienie. To, co dla Wiplera jest podstawową linia obrony czyli kwestia brutalności policji dla Korwina nie miałaby żadnego znaczenia. Dla niego liczy się pozycjonowanie „aktorów” konfliktu czyli ustalenie kto jest bandytą a dalej to już rzecz prosta. Trzeba strzelać. Skopanie i spałowanie to pewnie „najmniejszy wymiar kary” w katalogu Korwina. I delikwent po nim to co najwyżej mógłby całować po rękach w podzięce za łaskawość.

By było jasne stałem i nadal stoję na stanowisku, że na Mazowieckiej bandytami byli „stróże prawa” traktujący Wiplera butami i pałką po nerach i jajach. Ale, na szczęście dla Wiplera, ja w swej ocenie odnoszę się do zastosowanych metod, które były nieuzasadnione. Gościa, który od razu zaczyna od strzelania coś takiego jak adekwatności środków chyba zupełnie nie interesuje.  Zatem panie Wipler, witamy i od razu z żalem żegnamy pana w rzeczywistości pana Janusza Korwin Mikkego. Utuleni w bólu i żalu.

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka