rosemann rosemann
3227
BLOG

Apolityczność

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 37

Jadąc dziś autem z radia usłyszałem dość zabawny cytat. „Trybunał Konstytucyjny upolitycznić się nie da” powiedział sędzia tego gremium Leon Kieres. Były senator Platformy, piastujący z jej ramienia także i inne funkcje. „Masz rację chłopie” – pomyślałem. – „Więcej już się nie da.”

Na kanwie kabotyńskiej wypowiedzi jednej z „ostoi demokracji” chciałbym zwrócić uwagę na sprawę o bardziej ogólnym wymiarze niż proweniencja i prowadzenie się sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Byłych, obecnych i przyszłych. To uwaga, która wynika z braku złudzeń co do tego, że nowa władza w tym względzie wyzbędzie się łakomstwa starej. To bowiem kusi i kusić będzie. A nie powinno. I w tym istota sprawy.

Niejeden raz zwracałem uwagę na największą fikcję prawną, która istnieje w naszym politycznym i prawnym obiegu i która, sądząc z braku jakichkolwiek reakcji u tych, którzy reagować by mogli i reagować powinni. Co ciekawe akurat „ludzie prości”, czyli tak jak ja nie obdarzeni żadną przesłanką do obnoszenia się z mina autorytetu czują to doskonale. Chodzi mi o praktykę związaną z obsadzaniem stanowisk, które z założenia i przepisu prawa mają przypisany obowiązek apolityczności osób, które je obejmują. Nie raz spotykaliśmy się z przypadkami polityków określonych opcji, które bez żadnej żenady przyjmowały te stanowiska uprzednio „zawieszając” swoją partyjna przynależność. Nie, nawet nie rezygnując z członkostwa tylko je „zawieszając”.

Oczywiście wynikało to z „dupochronnej” troski o to by móc w razie czego bez problemu „się odwiesić” i wrócić do swego politycznego środowiska bez różnych uciążliwych procedur i bez niespodzianek ze strony partyjnych kolegów.

Myślę, że nigdy dotąd bardziej niż przy obecnej awanturze wokół Trybunału Konstytucyjnego nie była widoczna potrzeba całkowitego rozdziału od polityki niektórych sfer funkcjonowania państwa. A spośród nich najpierwszy jest wymiar sprawiedliwości.

Nie wierzę i nigdy nie uwierzę w apolityczność byłych senatorów tak PO jak PiS i każdej innej partii politycznej. Przy największym szacunku dla tej czy innej osoby udział w strukturach partyjnych czy partyjna nominacja zawsze będą stanowiły dla mnie cień dominujący nad najpiękniejszymi słowy deklarowana niezależnością i apolitycznością.

Pisze to tuż po orędziu Prezydenta Andrzeja Dudy jako głos w dyskusji, którą Prezydent dopiero zapowiedział. Dyskusji nie tylko o powoływaniu członków tego czy innego trybunału ale o potrzebnych w wielu sferach gwarancjach bezstronności.

Dla mnie dziś jest jasne a dla wszystkich przyszłych kandydatów na sędziów wszelkich szczebli i organów jasnym być powinno, że już u zarania kariery w palestrze muszą wybrać albo togę albo politykę. Ze świadomością, że nic pośredniego nie istnieje. Tak powinno być także z prokuratorami.

Nie odmawiam im prawa realizowania się w polityce ale muszą mieć świadomość, że droga do polityki z perspektywy ich dotychczasowej profesji to droga bez powrotu. Tylko w taki sposób unikniemy sytuacji, w której „byli senatorowie PO” czy „byli senatorowie PiS” będą nas zapewniać, że „trybunał upolitycznić się nie da”.

To, o czym napisałem, tak zresztą jak i zasada zabraniająca funkcji rządowych z mandantem poselskim lub senatorskim powinna być wpisana do konstytucji.

Tylko w ten sposób unikniemy fikcji obłudnie nazywanej „apolitycznością” a nie mającej z tą cechą wiele wspólnego.

Oczywiście wiem, że i teraz, gdy emocje wokół „apolityczności” Trybunału są tak rozpalone, jak i w innych okolicznościach chętnych do poparcia mojego stanowiska będzie niewielu. Wiem, ze władza, bez względu na to czy jest pierwsza, druga czy którakolwiek inna, o ile jest realna, będzie rodziła pokusę.

Niestety pokusę znacznie większą niż pokusa wprowadzenia reguł tak prostych, że nie dających okazji do żadnego przekrętu.

ps. Za oznakę „polityczności” uważam też oczywiście zasiadanie w tym czy innym komitecie poparcia.

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka