rosemann rosemann
4948
BLOG

Rewolucja 20 tysięcy

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 69

Nie, 20 tysięcy z tytułu to nie jest liczebność manifestacji w obronie. Ani rzeczywista ani szacowana przez warszawski ratusz. To symboliczna kwota, która niestety przykleiła się do „sprawy”, dla której tydzień po tygodniu na ulice wyszły niemałe i godne zastanowienia tłumy. Czyjego zastanowienia nie będę precyzował.

Od początku protestów przestrzegam a nawet proszę o to, by nie przypinać wszystkim uczestnikom etykietki „obrońców starego układu”. Są nimi ale często bezwiednie, uwiedzeni chwytliwymi hasłami ludzi, którzy przepchali się do pierwszego szeregu protestu i przy okazji stają się jego twarzami. I dobrze, że się stają bo przynajmniej wiadomo o co chodzi.

Niech mi wybaczy moja serdeczna przyjaciółka, że przywołam jej opinie jako dowód na to, o czym wyżej. Po zamieszaniu z płk Duszą napisała „Rozwalą ten kraj szybciej niż myślałam. Trybunał, NATO, Służba Cywilna”. Trudno mi się z nią rozmawia, bo nie jest to rozmowa o faktach. Z uporem maniaka linkuję jej materiały bezstronnych komentatorów unikając tych jednoznacznie przypisanych do nowej władzy, przypominam co sama mawiała o administracji (tej mitycznej Służbie Cywilnej) ale jest bardzo odporna. Choć nie mam wątpliwości, że w dobrzej wierze. Mimo „tenkraju” w emocjonalnej wypowiedzi.

Agnieszka Holland podczas wczorajszej demonstracji pozwoliła sobie na chwilę szczerości. Też myślę, ze niezamierzonej, wynikającej z niezrozumienia kompletne niepolityczności takiego stwierdzenia. Powiedziała „Chcemy, by było jak dotąd”. I ja się nie dziwię, że chcą. Komu jak komu ale ludziom z pierwszych szeregów i ze sztandarów protestu dotąd było wyjątkowo dobrze.

Wszystko zaczęło się od ustawy, w której poza wszystkim innym, sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, będący współautorami projektu, na siebie nie żałowali. Przy okazji „rozłąkowego” i dodatków mieszkaniowych w publicznym obiegu pierwszy raz pojawiło się owe 20 tysięcy jako kwota wynagrodzenia.

Ponownie dowiedzieliśmy się o 20 tysiącach, kiedy ponoć zaatakowaliśmy NATO. Już po wszystkim, kiedy NATO uznało, że nie czuje się zaatakowane a Słowacja, ostatnia nadzieja płk. Duszy wyparła się go niczym św. Piotr Jezusa okazało się, że upór oficera przed opuszczeniem synekury stworzonej za poprzedniej władzy prawdziwym rzutem na taśmę wart jest właśnie taka miesięczną stawkę.

Coraz wyraźniej widać, że na „mózg” protestów wyrastać zaczyna pan Tomasz Lis. Jest głośny, czasem śmieszny, rzadziej straszny a przez cały czas żałosny. Można by przy tym wszystkim uznać, że jego nieustanny polityczny i antyrządowy benefis bierze się z czystego przywiązania do demokracji i szczerej troski o Polskę. „Co z ta Polską?” pytał wszak swego czasu zatroskany. Tyle, że w tym jego powiązaniu do demokracji razi neoficki charakter, którego nie było widać poprzednio. Relacje Tomasza Lisa z poprzednią władzą symbolizować będzie raczej odśpiewane unisono w jego programie „Sto Lat”, fotka z panem Tomkiem przyglądającym się jak Donald Tusk kroi tort, czy „Człowiek Roku” dla tegoż Donalda Tuska. Żadnych manif gdy za „Donald matole” policja naprawdę ganiała i zaciągała przed sąd.

Drugim źródłem cienia na wizerunku „szczerego demokraty” Tomasza Lisa jest, a jakże, 20 tysięcy złotych. Tyle ma on dostawać jako prowadzący za każdy odcinek programu w publicznej telewizji. Nawet nie ukrywa, przynajmniej kiedy jedzie na skargę za granicę, że próba odebrania mu tej kasy (by było jasne przez obecne władze TVP, które są jeszcze „demokratyczne”) to dla niego jeden z dowodów „dyktatury”.

Nadchodzące ustawy o służbie cywilnej i medialna to będzie kolejna wylęgarnia „obrońców demokracji” za 20 tysięcy. A moja przyjaciółka znów za bezdurno z jakimś NATO wyskoczy albo coś…

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka