rosemann rosemann
4370
BLOG

Co się dzieje w Polsce, co się dzieje w Strasburgu (debata)

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 61

Zacznę od wyraźnego zaznaczenia, że to, co za chwilę napiszę absolutnie nie oznacza, że obudziły się we mnie jakieś mordercze instynkty. Wobec niektórych takie tłumaczenie jest niestety niezbędne.  Ot po prostu tak mi się skojarzyło i w dodatku uważam, że skojarzyło mi się zabawnie. Można się z tym nie zgodzić ale tak właśnie uważam.

Kiedy przeczytałem, że Donald Tusk skomentował wczorajszy udział premier Beaty Szydło we wczorajszej debacie w Parlamencie Europejskim słowami „Wydaje się, że w ocenie tego, co się dzieje dzisiaj w Polsce, zarówno w polskiej opinii publicznej, jak i w oczach Europy trzeba czegoś więcej niż dobrze wygłoszone przemówienie. Potrzebne będą pewne fakty.”*przypomniała mi się anegdota z Francem Fiszerem, który też kiedyś poproszony został o ocenę tego, co dzieje się na świecie i też zaproponował „pewne fakty”. Zapytany o sytuację w Polsce odparł „Nie będzie porządków w Polsce, jeśli się nie rozstrzela 750 tysięcy szubrawców”. Wątpliwości czy aż tylu by się takich znalazło uspokoił stwierdzając „Nic nie szkodzi. W razie czego dobierzemy z uczciwych”.**

Choć nie ukrywam swej pewności, że po wczorajszej, jakże nieudanej próbie czołgania na forum Europy naszego rządu a z nim Polski wielu obserwujących to uznałoby, że dobierać z uczciwych nie byłoby potrzeby, ja do sprawy podchodzę spokojnie, rzekłbym na zimno. Choć rozumiem, że nie jest to łatwe.

Gdybym miał przytoczyć pierwszą z refleksji, jaka mi do głowy przychodzi na wspomnienie obejrzanego wczoraj spektaklu, przede wszystkim nie zgodziłbym się z tymi, co wieszczą na jego podstawie, że „Europa się budzi”.  Bo choć może faktycznie kontynent zaczyna się budzić z głupiego zarazem i bardzo niebezpiecznego snu, Parlament Europejski niewiele ma z tym wspólnego. Tam co najwyżej ze snu budzą się od czasu do czasu eurodeputowani uśpieni nieistotnością i głupotą wystąpień większości swoich kolegów. Taki właśnie obraz mogliśmy wczoraj oglądać.

Nie oznacza to wcale, że chcę pomniejszyć wczorajszy sukces Beaty Szydło. Przeciwnie! Kto choć raz miał okazję zetrzeć się w dyskusji z głupcem wie, że nie ma nic trudniejszego niż z takiej dyskusji wyjść z twarzą i przekonaniem, że się ją wygrało.

Wbrew oczekiwaniu naszych delatorów z „działającym w Europie” Schetyna, Petru i fotografującą się w towarzystwie Verhofstadta (chyba dziś wróg publiczny numer jeden większości świadomych rzeczy Polaków) delegacją KOD wczorajsza debata nie podkopała pozycji Beaty Szydło i jej rządu. Jeśli coś podkopała to resztki wiary, że Parlament Europejski jest w stanie przeprowadzić cokolwiek sensownego. Oglądanie niewątpliwej głupoty części produkujących się członków wspomnianego gremium połączone ze świadomością kosztu ich utrzymania musiało wzbudzić w wielu obserwatorach już nie niechęć a prawdziwą wściekłość. Zatem jeśli ktoś stracił, to na trzecim miejscu w tej klasyfikacji jest idea integracji europejskiej a na drugim wspomniany wyżej (że się tak wyrażę) organ zjednoczonej Europy.

Niekwestionowanym zwycięzca tej klasyfikacji i absolutnym loserem była ekipa Platformy. Poczynając od szefa in spe Grzegorza Schetyny, który dziś z całą partią wypiera się roli inspiratora wczorajszych zdarzeń choć na „taśmach Schetyny” mówił coś innego, po wczorajszych „wykonawców planu”. Jak się oni sprawili każdy, kto rzecz śledził, mógł sam zobaczyć. A później także czytać relacji z samego źródła. O tym, że kiepski występ Olbrychta wynikła z faktu, że nie trzymał się wewnątrzpartyjnych ustaleń („inaczej się umawialiśmy” – stwierdził Boni) oraz z tego, że PO dostała tylko 1,5 minuty na swoje wystąpienie. To ostatnie zresztą od razu zostało podchwycone jako argument w dyskusji o ponoć bardzo istotnej roli Platformy w swoim klubie i o szacunku, jakim w Parlamencie cieszy się to ugrupowanie. I trudno się dziwić skoro sam Korwin mówił dłużej niż nasi sztrasburscy „potentaci”.

Konkludując wczorajsza debata była mniej o tym co dzieje się w Polsce a bardziej o tym, jak się sprawy mają w Strasbugru. I nie powiedziałbym, że maja się dobrze. Nie dla nas i tych, co są z nami a dla całej reszty zjednoczonej Europy.

* http://wpolityce.pl/polityka/278755-rece-opadaja-tusk-po-przemowieniu-szydlo-w-ocenie-tego-co-sie-dzieje-dzisiaj-w-polsce-trzeba-czegos-wiecej-niz-dobrze-wygloszone-przemowienie

** http://culture.pl/pl/artykul/sokrates-naszych-czasow-o-franciszku-fiszerze

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka