rosemann rosemann
2780
BLOG

Po co? No po co? (polityka kadrowa PiS i nie tylko)

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 78

Mariusz Antoni Kamiński to kolejny nominat obecnej władzy, który nawet chyba nie zdążył przymierzyć się do prezesowskiego fotela bo ledwie dzień po nominacji złożył dymisję. Przed nim najbardziej spektakularna była nominacja i dymisja   Kowalskiego, powołanego na szefa Polskich Kolei Państwowych i odwołanego zaledwie po dwóch dniach z uwagi na niezbyt chwalebne karty z przeszłości.

Gdyby nie było sprawy Kowalskiego i paru pomniejszych spraw, w których też wycofywano się z niezbyt zrozumiałych decyzji kadrowych, pewnie propozycja dla Kamińskiego bulwersowałaby nieco mniej. Ale tylko nieco mniej.

Mariusz Antoni Kamiński ma bowiem „papiery” na to, by nigdy żadnej propozycji od partii Jarosława Kaczyńskiego nie otrzymać. Dał się on poznać nie tylko jako „madrycki kombinator” ale wcześniej także, nazwijmy to eufemistycznie, z bujnego życia uczuciowego, które zaowocowało odejściem od rodziny a w efekcie publicznym „praniem brudów” na ten temat.

Nie wiem czy Kamiński, pomijając przypomniane wcześniej sprawki jest dobrym kandydatem na szefa Polskiego Holdingu Obronnego czy jakiegokolwiek holdingu. Nie ma to znaczenia tak, jak nie miało znaczenia to, że Kowalski był chyba jednym z najlepszych kandydatów do kierowania kolejami.  I powinni to rozumieć bardziej ode mnie ci, którzy obie kandydatury wysunęli.

Tu nie trzeba być pytią ani też mieć jakiegoś specjalnego rozeznania w środowisku medialnym by wiedzieć, że choćby tylko z sugestii nominacji ludzi pokroju Kamińskiego czy Kowalskiego ktoś taki jak Jakub Sobieniowski zrobi coś pomiędzy kazirodztwem a kanibalizmem. Zaś pozostali zwykłą zbrodnię stanu. I tu aż prosi się przywołanie nazwiska kolejnej osoby, która w kontekście „brania łupów” i „nie brania jeńców” przez PiS się pojawia. Chodzi o Marcina Mastalerka, który także otrzymał intratną synekurę.

Ale Mastalerka przywołuję jako przykład błędnej polityki kadrowej PiS nie z uwagi na jego niedawne umoszczenie w Orlenie. Akurat w tym przypadku uważam, że nie ma czemu się dziwić. Mastalerek udowodnił, że w kwestii komunikacji społecznej jest naprawdę sprawnym fachowcem. Jak ktoś sądzi inaczej niech sobie przypomni dwie ostatnie kampanie wyborcze a szczególnie prezydencką.

Mastalerek dla mnie jest symbolem największego grzechu popełnionego przez PiS po wyborczym zwycięstwie. Chodzi o rezygnację z wypracowanego w zwycięskich kampaniach stylu komunikacji ze społeczeństwem. Efektownego ale przede wszystkim efektywnego.

Ja nie mówię, że koniecznie musi za to odpowiadać Mastalerek. Przyjmuję do wiadomości, że Kaczyński go nie lubi. Ma prawo jak każdy. Ale trudno zrozumieć czemu musi być alternatywa w postaci Mastalerek albo kompletne bezhołowie.

Nie ujmując ani pani Witek ani panu Bochenkowi nie potrafili mnie jak dotąd przekonać, że faktycznie trzymają w garści partyjny przekaz. W ogóle cały PiS nie umie mnie przekonać, że coś takiego jak „partyjny przekaz” istnieje.

To, że go nie ma wnoszę oglądając zbyt często w mediach reprezentantów PiS, którzy nie powinni reprezentować nigdy nikogo włącznie z samymi sobą. Wnoszę to po przeciekach medialnych, które coraz częściej owocują dementi i zapewnieniami w rodzaju „od nas to nie wyszło”.

Coraz częściej łapię się na tym, że zadaję sobie (no bo komu innemu mam zadać) tytułowe pytanie: Po co? No po co?

I coraz szersze jest spektrum spraw, których to pytanie dotyczy. Nie tylko Kamiński, nie tylko wojna z niemieckim poczuciem humoru…

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka