rosemann rosemann
4877
BLOG

Samotność człowieka zagubionego

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 126

W tę matnię, z której próbuje się dziś dramatycznie uwolnić, Lech Wałęsa oczywiście nie wpakował się sam i na własna prośbę. Był jednym z wielu, których dopadli ci subtelniejsi bandyci z SB.

Jednak dzisiejszy dramat to niemal w całości wina Wałęsy. Przez lata bowiem mocno pracował nad tym by ta matnia była pułapką bez wyjścia.

Nie chce pisać o znaczeniu obecnego kryzysu dla Polski, dla polityki czy nawet dla mnie. Takich ocen i podsumowań, także i mego autorstwa, powstało ostatnio bardzo wiele.

Pochylę się nad człowiekiem. Bo wbrew pozorom wymiar ludzki ma w tragedii Lecha Wałęsy znaczenie nie do przecenienia. Pozwolę sobie nawet na uwagę, że bez niego nie byłoby całej tej sprawy.

Owszem, Lech Wałęsa zrobił bardzo wiele by współczucie wobec niego było dla wielu wysiłkiem ponad ludzkie moce. Ale paradoksalnie zrobił to wszystko z bardzo ludzkich i bardzo oczywistych powodów.

Jego walka z własną historią bierze się z niczego innego jak tylko z jego własnego przekonania, że to co robił było niegodziwe. I tu o lata świetlne jest przyzwoitszy na przykład od Michała Boniego, który też krył prawdę a kiedy już nie mógł, przeprosił tylko kolegów za „kłopot” i chyba szczerze uważa, że jego przypadek jest całkowicie usprawiedliwiony. Bo zmusili, bo grozili.

A komu ze złamanych nie grozili i jaki procent donosicieli nie trzeba było zmuszać?

Wróćmy do Lecha Wałęsy. Być może mylę się i w tej walce o oczyszczenie się chodzi wcale nie o to, że on sam wiedział iż postępuje niegodziwie i nic chciał mieć w swej biografii tego rysu. Może za jego współpracą kryje się jakaś potworniejsza tajemnica i z tego wynika cała jego desperacja. Ale nic mi i chyba nikomu na razie o czymś takim nie wiadomo.

Dramat Wałęsy sprowadza się do tego, że, jak wielu dal się uwikłać i jak nikt inny walczy o to by choćby ślad tego uwikłania przy nim nie został. Ta determinacja i ta absurdalna już teraz walka różni go od wszystkich innych, którzy wcześniej lub później poddawali się. I mówili jak było albo przynajmniej schodzili światu z oczu. Dzisiejsze, kolejne „wersje” publikowane a następnie usuwane przez Wałęsę, opowieść syna, ze Lech także rodzinie się tłumaczy choć przecież ona w niego nie wątpi pokazują, że choć nieudolnie i beznadziejnie, o swą twarz walczy człowiek mający zdolność oceny co jest złe i czego trzeba się wstydzić.

Dramat Wałęsy, na co bezpośrednio uwagę zwrócił Grzegorz Wszołek a pośrednio ci wszyscy, którzy zastanawiają się czemu w obecnym kryzysie zostawiono Wałęsę samemu sobie. Bo tak jest mimo obłudnej akcji Czerskiej „Solidarni z Lechem” i durnych manifestów #jestem agentem Bolkiem w wykonaniu co głupszych KOD-owców. Jest w tym chyba wina i samego Wałęsy bo przez lata nazbierało się relacji choćby o chorych relacjach w samej rodzinie. Nazbierało się też manifestów umniejszających zasługi tych wszystkich, którzy z Wałęsą dzielili koleje historii.

Wałęsa został sam jednak nie tylko dlatego. Mało chyba jest ludzi, którzy mogą o sobie powiedzieć, że nigdy nie traktowali Lecha przedmiotowo. I dotyczy t nawet najszlachetniejszych z tych, którzy dziś maja w tej sprawie cokolwiek do powiedzenia.

Każdemu z nich można przypomnieć, że choć wiedzieli o agencie „Bolku” już w latach 70- poprzedniego wieku to stali przy Wałęsie i w 1980-81, i popierali go w 1989-90. Ilu z nich uważało ze Wałęsa z brzemieniem agenturalnej przeszłości jest dla nich „wygodniejszy w użyciu”? Ilu z nich już wtedy mogło mieć świadomość że ukrywana prawda kiedyś i tak wyjdzie na jaw i, oby tylko w przenośni, zadusi Wałęsę. I jakoś godzili się na to, uznawali tę cenę za akceptowalną.

Trudno dziś ocenić czy dłuższa jest lista tych, których Wałęsa porzucił czy tych, którzy zdradzili Wałęsę. Nie wiem czy dziś ludzie z obu list czują satysfakcję.

Ja nie rozgrzeszam Lecha Wałęsy. Nie jestem w stanie tego zrobić bo mam w sobie te słabość, że domagam się sprawiedliwości dla tych, którzy gdzieś tam przepadli gdy koło historii z impetem toczyło się przez Polskę. Tych z „Wujka” i z Lubina, których nazwisk z ust Wałęsy nigdy nie słyszałem. Nie robię tego także dlatego, że nie wiem ilu ludzi (możliwe) skrzywdził sam Wałęsa jako donosiciel.

Zachowuje się w zasadzie jak większość tych, co po Wałęsie i na Wałęsie od kilku dni jada bezlitośnie. Ale miewam przebłyski, w których widzę, że to człowiek. Samotny i upadły.

 

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka