rosemann rosemann
1734
BLOG

Eliza pisze list do naziola

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 22

Dziś będzie tekst trochę krótszy od ostatnich i chyba lżejszy. Może nie gatunkowo ale w jakiś sposób lżejszy skoro dotyczący jednej osoby a nie 250 tysięcy. Majakowski napisał kiedyś „jednostka zerem, jednostka bzdurą” ale on był komuch i nie mam żadnej potrzeby by się z nim zgadzać. Wręcz przeciwnie! I tu zgadzam się z „Wyborczą”, która, miast przyjąć optykę czerwonego poety, pochyla się nad epistołą jednostki, pani Elizy Rutynowskiej.

Pani Eliza to kobieta młoda i, jeśli by sądzić z treści jej listu nadesłanego do redakcji i przez tę redakcję opublikowanego, egzaltowana a może wręcz naiwna.

Zwraca się ona w liście do nieokreślonego narodowca starając się pokazać mu ile ich łączy. Już to, samo w sobie, jest przejawem naiwności bo wysyłać „Wyborczej” list, w którym narodowiec, zapewne nienawidzący Michnika a jego gazetę uważający za esencję zła może być choćby trochę podobny do chadzającej po Warszawie z flagą Unii Europejskiej, znaczkiem KOD w klapie i zatroskanej stanem naszej demokracji studentki jest chyba lekkim nietaktem.

Ale list jest wzruszający, składnie napisany więc może z tego powodu w redakcji na Czerskiej na to rażące nadużycie machnięto ręką. „Dorośnie, poprzygląda się i za jakiś czas sama zobaczy jakie to bestie ci kibole-naziole” pomyśleli bez wątpienia i pchnęli list do druku.

„Widziałam nagrania z Twojego sobotniego marszu. Krzyczałeś: "Precz!". Krzyczałeś to do mnie. Nazywałeś mnie czerwoną hołotą, resortową suką i wrogiem ojczyzny, którego czeka śmierć. Z Twojej ręki? A wiesz, że my się może znamy? Może poznaliśmy się na imprezie przez przypadek, może kiedyś przepuściłeś mnie w drzwiach autobusu. Nie wyglądam na lewaczkę, często to słyszę. Gdybyś wiedział wtedy, splunąłbyś mi w twarz?”

Pani Eliza stawia ważne pytania. I wcale nie takie łatwe bo nie ukrywa przed kibolem-naziolem i tego, że może razem chodzą na zajęcia na uczelnię, że może pożyczyła mu długopis. Na „Legię” nie chodzi ale zna na pamięć „Sen o Warszawie" Niemena. Zna też „Dziwny jest ten Świat” i, choć nie wprost, sugeruje by kibol-naziol też się zapoznał i z tą piosenką ku już nie obopólnej a powszechnej korzyści. Na koniec, jakże naiwnie i chyba bez zrozumienia, że nie wszystkim wszystko musi kojarzyć się z … no nich będzie że ze sferą intymną wyjaśnia „Co więcej, nienawiść po prostu nie jest sexy”.

Urocze i takie mądre.

Jednak wcale nie z tego powodu piszę o tym liście i wcale nie przez to najbardziej uważam, że pani Rutynowska wykazuje się wyjątkową naiwnością. Nie w samym liście ale w postępowaniu pani Elizy jest pewna śmiesznostka.

Zastanawia mnie w tym liście i w samej pani Elizie Rutynowskiej to, że list adresowany do narodowca, ostrego w końcu i niebezpiecznego gościa, wysłała ona na Czerską, na adres „Gazety Wyborczej”.

Ma to sens tylko wówczas, jeśli pani Eliza sądzi z jej tylko znanego powodu, że samo jądro Polski narodowej czy nawet nazistowskiej, tej, która (jak wynika z jej listu) grozi jej, że ją opluje a nawet zabije mieści się właśnie w redakcji „Gazety Wyborczej”. Albo też wówczas, jeśli rzeczywiście albo choćby zdaniem pani Elizy najbardziej poczytną wśród narodowców czy tam nazioli gazetą jest z jakichś tajemnych przyczyn właśnie „Gazeta Wyborcza”. Bo tylko w takich wypadkach wysyłanie listu otwartego do nieznanego nacjonalisty po tym adresem nie kłoci się z logiką. Tylko wówczas naziole przeczytają go i być może się nim przejmą a nawet, być może wzruszą.

ps. Ani ja ani pani Eliza naiwni nie jesteśmy.

* http://wyborcza.pl/1,95891,20044003,narodowcu-nienawisc-nie-jest-sexy.html#ixzz48ELrkHl9

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka