rosemann rosemann
2338
BLOG

Kto zatrudnia Zaradkiewicza

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 31

Tekst ten mógł powstać już po pierwszych komentarzach polityków PO i dziennikarzy „Wyborczej” podnoszących wobec szykanowanego przez swoich szefów dr hab. Kamila Zaradkiewicza zarzut nielojalności. Tyle, że stanowisko jednych i drugich było przewidywalne i szkoda było w ogóle się nad tym pochylać. Co innego delikatniejsza i kulturalniejsza w formie lecz zgodna z poprzednimi w treści opinia Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zgadzam się, że to już nie ta „Helsińska” co przed laty ale przez wzgląd na jej przeszłość można było zapomnieć, że „wydała światu” Rzeplińskiego i Bodnara i oczekiwać, że przypomni sobie co było i co powinno być w jej działaniach i jej ocenach priorytetem.

Przypomnę, że zdaniem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka jeśli można coś komuś zarzucić w sprawie między Zaradkiewiczem a jego szefami to samemu Zaradkiewiczowi. Ponieważ, jak stwierdził ekspert prawny fundacji, prof. Ireneusz C. Kamiński „Europejski Trybunał Praw Człowieka wielokrotnie wskazywał, że wolność wypowiedzi funkcjonariuszy publicznych oraz pracowników korpusu służby cywilnej może być ograniczona ze względu na nakaz lojalności tych osób wobec zatrudniającego ich podmiotu publicznego”.*

Ja oczywiście zgadzam się ze stanowiskiem ETPC i, choć z mniejszym przekonaniem, ze zdaniem prof. Kamińskiego, że urzędnika obowiązuje lojalność wobec pracodawcy. Problem w tym, że inaczej niż Helsińska Fundacja Praw Człowieka, niż posłowie PO i „Gazeta Wyborcza” identyfikuję pracodawcę Zaradkiewicza. W mojej ocenie nie jest nim Andrzej Rzepliński. Nie jest nim także Trybunał Konstytucyjny choćby i w pełnym składzie. Pracodawcą Zaradkiewicza jestem ja, ty szanowny czytelniku, ta pani i tamten pan. Podobnie zresztą jak pracodawcą Andrzeja Rzeplińskiego.

Różnię się od Fundacji, PO i „Wyborczej” także w określeniu zakresu lojalności Zaradkiewicza wobec pracodawcy i wobec swoich przełożonych. Oczywiście nie jest tak, że dr hab. Kamil Zaradkiewicz nie powinien w ogóle przejmować się swoim szefem, Andrzejem Rzeplińskim jako pracownik instytucji publicznej działającej na rzecz ogółu obywateli. Sam bym mu wytknął nielojalność gdyby zaczął na prtzykład pouczać Rzep[lińskiego czy też mieć publicznie inne niż Rzepliński zdanie na temat składów orzekających czy terminów posiedzeń tychże składów. To kompetencja prezesa TK i wara od niej komukolwiek. Ale interpretacja prawa i jego stosowanie to coś całkiem innego. Nie tylko Fundacja, PO czy „Wyborcza” ale choćby i cały Naród en masse nie może oczekiwać a tym bardzie żądać nie tylko od Zaradkiewicza ale od kogokolwiek lojalności polegającej na przemilczaniu działań i interpretacji mijających się czy niezgodnych z prawem. Powiem więcej, nie może tego od swoich pracowników oczekiwać nawet pracodawca będący podmiotem niepublicznym. Jest tylko jeden podmiot, w którym takie pojmowanie lojalności nie tylko nie budzi zdziwienia ale jest czymś oczywistym. Tym podmiotem jest organizacja przestępcza, mafijna.

Nie chcę sugerować, że Trybunał Konstytucyjny, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, PO i „Wyborcza” to mafia. Raczej to, że w sporze o Trybunał polityka dawno wyparła wszystkie inne, racjonalne kryteria, że dla wielu czymś już nie tylko nie budzącym wątpliwości ale wręcz naturalnym jest traktowanie stanowiska Andrzeja Rzeplińskiego niczym prawdy objawionej a prezentowanie opinii przeciwnej czystą herezją. Przy takiej optyce cieszyć się należy, że (odwołam się do poetyki prezesa Trybunału) pan Andrzej i jego lojalni pracownicy potraktowali pana Kamila tylko tak, jak usłyszeliśmy.

Panu prof. Kamińskiemu z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zadedykuję krótką informację odnoszącą się do czegoś, co znacznie wyprzedzało przywołane przez niego orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie tylko chronologią ale skalą rozsądku. Pod koniec lat 50-tych XVIII w. cesarzowa Maria Teresa ustanowiła order wojskowy swego imienia. Był on przyznawany za bohaterskie czyny, dokonane z własnej inicjatywy, bez rozkazu przełożonych a często wbrew ich rozkazowi.

Gdyby zamiast Marii Teresy kawalerów orderu miała osądzać Helsińska Fundacja, PO czy „Wyborcza” w sposób, w jaki osądzili oni Zaradkiewicza, obawiam się, że za brak „lojalności” wobec przełożonych dostaliby oni nie order tylko kulkę pod ścianą.

* http://www.hfhr.pl/wolnosc-slowa-urzednika-panstwowego/

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka