rosemann rosemann
4601
BLOG

Przekleństwo 250 tysięcy czyli KOD maszeruje

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 60

A nie mówiłem!

Wcale nie tak dawno bo w dniu wielkiej, ćwierćmilionowej jak niektórzy mówili, manifestacji KOD w Warszawie ostrzegałem, że te „ćwierć miliona” jeszcze organizatorom wyjdzie bokiem. Ostrzegałem głównie przez to, że Kijowski, Schetyna, Petru i Jóźwiak z warszawskiego ratusza zdecydowali się ostro licytować zupełnie bez sensu. Nie tylko dlatego, że przy takiej licytacji przeciwnik musiałby być z kamienia by nie sprawdzić czym grają.

Przeciwnik, i nie tylko on, bo niemal rzec można „kto żyw” sprawdził. Okazało się, że choć wspomniani panowie nie licytowali z samymi blotkami w garści to absolutnie nie był to zapowiadany „królewski poker”. Nie był to też żaden inny poker.

Ale nie to, że nie było tych anonsowanych 250 tysięcy a raczej blisko liczby podanej przez (powszechnie odsądzaną przez demokratów od czci) policję jest największym problemem KOD-u i zawiązanej przy okazji tamtego marszu „koalicji dla demokracji” (czy jak się ów byt nazywa). Fakt, że cała zgromadzona 7 maja w Warszawie „para” poszła w „gwizdek” dyskusji o frekwencji, sporów o rachunki. Fakt, że wiceprezydent warszawy Jóźwiak i jego ekipa „rachmistrzów” od zarządzania kryzysowego wyszli na niewiarygodnych idiotów obstając przy swoim i objaśniając coraz głupiej zastosowany „algorytm”, który pozwolił tak rozmnożyć czy wręcz napompować frekwencję.

Problem w tym, że po 7 maja każda kolejna demonstracja musi być porażką. No chyba, że faktycznie spełnią się przepowiednie Kazia Marcinkiewicza (pisze Kazia choć z nim nigdy na „Kazio” nie byłem ale Kazio Marcinkiewicz dał tyle powodów by go poważnie nie traktować, że przy tym zostanę) i Kaczor zacznie wsadzać i urządzać pokazowe procesy. Na co się jak na razie jednak nie zanosi. Musi każdy kolejny zlot czy spęd „obrońców” demokracji być uznany za porażkę o ile nie zbliży się do frekwencji z 7 maja. A zbliżyć się będzie niezwykle trudno o czym świadczy to zaklinanie rzeczywistości przez organizatorów poprzedniej manifestacji. Oni najlepiej wiedzą ile ich tamta frekwencja kosztowała sił i środków i właśnie dlatego z takim zaangażowaniem i z takim zacietrzewieniem bronili oni tej ćwiartki miliona.

Wiedzą także i to, że od 7 maja każda manifestacja będzie zdecydowanie solidniej monitorowana i szacowana. I Jóźwiak może się schować ze swoim „większym niż zwykle zagęszczeniem”. Chyba, że jest masochistą i lubi jak staje się powszechnym pośmiewiskiem.

W przywołanym na początku tekście z 7 maja napisałem: „Dzisiejsza demonstracja, być może faktycznie będąca niebywałym sukcesem frekwencyjnym jest równocześnie pułapka na opozycję. Sądząc z nerwowości, jaką wykazywali przez ostatnie dni politycy PO dzisiejsza frekwencja będzie niebywale trudna a może i niemożliwa do pobicia. Jeśli więc PO czy Nowoczesna nie znajdzie innego sposobu na przekonanie obywateli o swej skuteczności, kolejne marsze, czemu by nie były poświęcone, będą traktowane jako porażki.”*

Wtedy chyba bardziej miałem na myśli „zawartość merytoryczną” działań KOD i reszty opozycji uznając, że skupianie się na liczebności marszu nie jest poważne. Teraz okazuje się, że także i to kryterium zaczyna działać przeciwko KOD i jej koalicjantom.

Mateusz Kijowski, odnosząc się do planowanego na początek czerwca eventu napisał „Działamy lokalnie. Tym razem nie zbieramy się wszyscy w jednym miejscu, ale spotykamy się w regionach, w miejscach, gdzie żyjemy działamy, pracujemy, gdzie mamy rodziny i przyjaciół. To ważne. 7 maja pokazaliśmy, że jesteśmy niepoliczalni. 4 czerwca pokażemy, że jesteśmy wszędzie. Tak, jak chcemy, żeby wolność była wszędzie.

No i może uda nam się spowodować, że media przestana się zajmować liczeniem niepoliczalnego, ale skoncentrują się na najważniejszym. Na tym, że kiedyś odzyskaliśmy wolność, a dzisiaj ta wolność jest znowu zagrożona.**

Ten drugi akapit cytatu z lidera KOD, chcąc nie chcąc, sugeruje, że kwestia liczebności ma znaczenie i że KOD nie za bardzo chce się poddawać kolejnej weryfikacji albo sam w te 250 tysięcy przestał wierzyć. A najpewniej jedno i drugie zarazem.

Nie wiem na jak długo te nieistniejące w rzeczywistości 250 tysięcy demonstrantów zdominuje kolejne dyskusje o aktywności i skuteczności KOD. Jak zjedzie do Warszawy KOD-u mniej niż 7 maja mało kto powstrzyma się przed ogłaszaniem frekwencyjnej porażki. Jak Kijowski zasugeruje, by „działać lokalnie” mając nadzieję, że „media przestana się zajmować liczeniem niepoliczalnego” sprowokuje sugestie, że boi się weryfikacji i że wszystkie dotychczasowe prężenia się były taka samą wydmuszką wiceprezydenta Jóźwiaka i mediów przychylnych KOD.

Nawiasem mówiąc trudno by było inaczej. Bez względu na te „niepoliczalne” 250 tysięcy trudno byłoby znaleźć inny sposób komentowania aktywności KOD jak tylko liczyć frekwencję albo analizować treść (co oczywiste co smakowitszych) noszonych transparentów i wykrzykiwanych haseł.

* http://rosemann.salon24.pl/709611,kod-ziarze-chodziarze

** http://www.ruchkod.pl/mysl-globalnie-dzialaj-lokalnie/

 

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka