rosemann rosemann
2814
BLOG

A co NATO na to? A NATO na to…*

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 79

Najważniejszym jak dotąd odkryciem trwającego w Warszawie szczytu NATO jest niesamowita kompletność i komplementarność naszych mediów. Tych publicznych i prywatnych. Wbrew temu, jak zabrzmiało poprzednie zdanie nie jest to wcale pean na ich cześć.

W informacyjnym pojedynku miedzy mediami publicznymi i prywatnymi te pierwsze skupiły się na niemal pełnym przekazie, z pominięciem jednego zdania powiedzianego przez jednego bardzo ważnego pana. Dla odmiany media prywatne (oczywiście nie całe ale co znaczniejsze) nie zauważyły niczego innego poza tym zdaniem.

Oczywiście rozumiem, że intencją wspomnianych mediów prywatnych jest jakaś tam próba obrony budowanej od miesięcy po tej stronie, która te media niezłomnie trzymają, narracji wskazującej, że dla NATO nie ma ważniejszej sprawy niż uosabiana przez Rzeplińskiego i jego Trybunał niezależność i demokratyczne standardy.

Po początkowych nadziejach i niecierpliwych nawoływaniach do odwołania czy przeniesienia z Warszawy szczytu to jedno zdanie wypowiedziane przez Obamę pozwala tym, co mieli tę nadzieję i co nawoływali, ostatkiem sił utrzymywać, że zjechano się do Warszawy po to, by dać odpór reżymowi Kaczyńskiego.

Oczywiście Obama powiedział co powiedział. Nie będę tu, jak inni, silić się na takie czy inne interpretacje jego słów. Nie będę też mądrzył się wyjaśniając czemu powiedział to, co powiedział. Bo nie wiem.

Oczywiście można twierdzić, że zrobił to bo tak miłuje prawo i taki z niego demokrata. Tyle, że to bzdura, której przeczy jego gra o przewagę w Sądzie Najwyższym, jako żywo przypominająca dokonany niemal rok temu łapami Kropiwnickiego z PO i Rzeplińskiego nieudany skok na Trybunał, który zapoczątkował cały ten „burdel trybunalski”.

Miał więc jakiś tam interes Obama by rzec co rzekł. Miał też jakiś tam interes Duda, nie nawiązując do kłopotów Obamy z Sądem Najwyższym i Republikanami.

A co NATO na to? A NATO na to nic.

Gdyby nasz wewnętrzy problem był faktycznie dla NATO większym problemem niż wynikałoby ze wzmianki Obamy pewnie szczyt NATO byłby jednym intensywnym oraniem nas. A nie jest. Albo faktycznie przywódcy wolnego świata posłuchaliby Czerskiej, Wiertniczej i Gasiuk-Pihowicz. A nie posłuchali.

Czego by nie powiedzieć, efekt w postaci stałej obecności wojsk państw zachodnich na wschodniej flance NATO to sukces naszych zabiegów. I to jest efekt szczytu. I na tym powinniśmy się skupić. Tak, jak pewnie właśnie na tym skupiają się w Moskwie. I o to właśnie chodziło.

Trybunał i Rzepliński jakiś czas będzie nas jeszcze uwierał ale to minie. Żadne Abramsy, Bradleye i Raptory nie przybędą by to zmienić. Ile by różne „zachodnie media” nie publikowały tych najlepszych „zachodnich” piór praktykujących wcześniej u Michnika czy RAS.

* Oczywiście to z „Orkiestry” kapeli Pogodno

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka