rosemann rosemann
1912
BLOG

Zamach stanu w dobie socjal mediów (Turcja 2016)

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 25

Napiszę na gorąco o zdarzeniach w Stambule i Ankarze ale nie skupię się na analizie SWOT tego, co jest i co może nastąpić w państwie będącym jednym z najpotężniejszych naszych natowskich sojuszników. Nie wątpię, że inni zrobili to szybciej albo zrobią dokładniej ode mnie.

Mnie, obok oczywiście napięcia związanego z naturalną grozą takich zdarzeń, zaciekawiło to, jak próba przewrotu nad Bosforem wyglądała z punktu widzenia „konsumenta” mediów elektronicznych drugiego dziesięciolecia XXI wieku.

Pierwszym, co się chyba narzuca każdemu, kto na bieżąco próbował śledzić wydarzenia w największych miastach Turcji, to powolność, z jaką zareagowały na nie tradycyjne (to słowo chyba słusznie zaczyna oznaczać to samo co „anachroniczne”) telewizje informacyjne. Powolność w zderzeniu z szybkością mediów społecznościowych takich jak choćby Twitter.

Kiedy na Twitterze zauważyłem pierwszy wpis, brzmiący mniej więcej „Chyba w Turcji coś się dzieje” natychmiast przełączyłem na TVP Info, zaraz potem na Polsat News i TVN24. Na Polsacie analizowano właśnie tragedię w Nicei a na TVP „W tyle wizji” rywalizowało z nadawanym równolegle w TVN24 „Szkłem kontaktowym”. Przełączyłem więc na CNN i tam także dominowała Nicea i ani słowa o Turcji.

Kiedy telewizje wrzucały na paski pierwsze ostrożne wiadomości, Twitter aż „grzał się” od natłoku wiadomości. Pamiętam bardzo znamienny twitt opublikowany wtedy: „TVN robi rzecz najrozsądniejszą. Przewija Twittera”.

Faktycznie było to rozsądne bo telewizje nie nadążały. Nie tylko w TVN zauważyłem, że prowadzący relacje zerkali w bok i rzucali informacjami, które chwile wcześniej czytałem na Twitterze. Kiedy sięgnęły po relacje na żywo ludzi przebywających właśnie w tureckich miastach objętych przewrotem, Twitter był od dawna pełen takich relacji. Relacji Turków a także Polaków mieszkających albo przebywających w Turcji.

Symboliczne było także i to, że w początkowej fazie prezydent Turcji Erdogan zwrócił się do obywateli za pomocą smartfona. Dziwnie to wyglądało gdy CNN nadawało to wystąpienie transmitując… ekran smartfona z tureckim przywódcą.

Wtedy pojawiły się, przyznaję, że podzielane także przeze mnie opinie, że zamach chyba się udał skoro Erdogan nie ma dostępu do telewizji, że zamachowcy kontrolując państwowa telewizję kontrolują państwo. Okazało się, że w 2016 r. taki Erdogan już nie musi mieć telewizji. Jego apel o to, by jego zwolennicy wyszli na ulice poskutkował. I chyba przesądził o niepowodzeniu puczu. Pierwszy raz przyszło mi do głowy, że Erdogan się utrzyma, gdy przeczytałem informację, że wojsko cofa się z placu Taksim w Stambule ustępując przed zwolennikami legalnej władzy. Kto śledził informacje o Turcji wie jakie znaczenie psychologiczne ma to miejsce.

Nie można pominąć absolutnej gwiazdy wczorajszego wieczora i nocy. Bohaterem polskiego Twittera był dr Wojciech Szewko, dzięki któremu użytkownicy mieli najświeższe, wiarygodne informacje o tym co się dzieje w Turcji. Ja darowałem sobie emocje związane z Turcją i poszedłem spać mniej więcej wtedy, gdy Szewko napisał „Lider puczu wg reutersa poddał się. Mówiłem że po puczu. Dobranoc”*

Miarą porażki i symboliczną kapitulacją mediów konwencjonalnych było łączenie się na żywo stacji telewizyjnych z… Wojciechem Szewką.

Nie mówię, że po tej nocy świat nie będzie już taki sam. W jakimś sensie może będzie bo być może kończy się Turcja z rządami pod presją wojskowego pistoletu zawsze gotowego do strzału. Nie odsyłam konwencjonalnych mediów, głownie telewizji do lamusa historii ani nie twierdzę, że zmiażdżona została w starciu z drobnym smartfonem. Ale to drobne cacko mocno utarło nosa wielkim medialnym molochom.

* https://twitter.com/wszewko/status/754085435165597696

 

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka