rosemann rosemann
5880
BLOG

Męczeństwo Andrzeja Rzeplińskiego

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 233

Jedną z politycznych (to istotne zaznaczenie bo gdzie jej choćby do sukcesu piłkarzy ręcznych?) informacji dnia była wczoraj wiadomość o wszczęciu postępowania prokuratorskiego w sprawie nadużycia władzy przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego, Andrzeja Rzeplińskiego. Od razu oczywiście podniosły się głosy, że to zemsta PiS i próba szykanowania niewygodnego… tu już miałem napisać „niewygodnego polityka” ale jaki polityk? Andrzej Rzepliński to wszak całkowicie apolityczny, skromny i wzorowo bezstronny sędzia. Cały na biało.

Poważnie zaś podchodząc do rzeczy nie wydaje mi się by PiS-owi zależało na tym aby otwierać kolejne pole sporu z Trybunałem, tym razem sprowadzające się do tytułowej martyrologii Rzeplińskiego. Robienie z Rzeplińskiego męczennika do niczego nie jest potrzebne PiS-owi. Szczególnie w chwili gdy na horyzoncie majaczy już oczekiwany koniec jego urzędowania. Niewątpliwie stanowiłoby natomiast piękny prezent dla opozycji, w szczególności dla przechodzącego spory kryzys KOD-u.

Po co zatem to postępowanie? Bo ktoś złożył do prokuratury skargę i trzeba było się nad nią pochylić. A skoro już przy tej skardze jesteśmy trudno pominąć dość zagadkową sprawę z nią związaną, która wynikła po wypowiedzi rzecznika Prokuratury Regionalnej w Katowicach, której zlecono prowadzenie postępowania, prokuratora Ireneusza Kunerta. Z jego wypowiedzi miało wynikać, że wniosek złożył jeden z zaprzysiężonych w grudniu 2015 r. sędziów, których Andrzej Rzepliński nie dopuszcza do orzekania, prof. Mariusz Muszyński. Ten jednak zaprzeczył by złożył wniosek w prokuraturze dodając, że był wzywany w tej sprawie w roli świadka o czym doskonale zresztą wie Rzepliński wypisujący mu w związku z wyjazdem delegację. W ogóle pan Kunert swymi wypowiedziami narobił zamieszania bo wyjaśnił w końcu, że dotychczas „w tym postępowaniu nie byli przesłuchiwani świadkowie”, postępowanie rozpoczęło się "od zawiadomienia kilku osób fizycznych, podmiotów, stowarzyszeń oraz w oparciu o (uwaga!) zeznania sędziego TK Mariusza Muszyńskiego.”*  Dość ciekawie brzmi szczególnie to ostatnie, zważywszy, że nie przesłuchiwano jeszcze wg pana rzecznika świadków. W jaki sposób pozyskano zeznania sędziego Muszyńskiego i w jakim charakterze on przy tym występował pan rzecznik nie wyjaśnił.

Sam prezes Rzepliński uznał naprędce, że prokuraturę zaangażowano w „wojnę hybrydową” z Trybunałem i poskarżył się w związku z tym TVN24.

Skoro już Andrzej Rzepliński użył tego pięknego choć nieco ostatnio wyświechtanego określenia „hybrydowy” pozwolę sobie stwierdzić, że najbardziej na nie zasługuje sposób w jaki Andrzej Rzepliński i jego zwolennicy traktują prawo. Także to będące fundamentem systemu prawnego. Upór prezesa w sprawie sędziów zaprzysiężonych w grudniu ubiegłego roku jest tego najlepszą ilustracją.

W linkowanym pod tekstem materiale zamieszczono masę odnośników dotyczących sędziów powołanych latem ubiegłego roku, od których Prezydent do dziś nie odebrał ślubowania. Nie przytoczono natomiast żadnego przepisu, który byłby podstawą zarówno do uznania, że „grudniowi” sędziowie nie są w rzeczywistości sędziami Trybunału ani też dających prawo do rozstrzygania o tym prezesowi Trybunału. Problem w tym, że takich przepisów nie ma. Za niewłaściwy orzekać o prawomocności czy jej braku w odniesieniu do uchwał powołujących wspomnianych sędziów uznał się zresztą sam Trybunał. Co zaś się tyczy uporu Rzeplińskiego…

Pochylając się nad „hybrydowym”  szacunkiem Rzeplińskiego dla prawa powrócę do sporu o grudniową nowelę ustawy o Trybunale i przywoływaną przy jej okazji przez wielu możliwość orzekania sędziów „bezpośrednio w oparciu o konstytucję”. Dla mnie to był i nadal jest argument,  wraz z pokrętnymi tłumaczeniami „prawnych autorytetów”, wyjątkowo durny.  Głoszący ten pogląd przywoływali zapis art. 195 ust. 1 Konstytucji, który mówi „Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji.”

O ile wtedy powoływanie się na ten przepis było bardzo wątpliwe bo próbowało regulację dotyczącą pojedynczego sędziego przenieść na instytucję (a sędzia i skład orzekający Trybunału to jednak nie to samo i dlatego jest potrzebna ustawa) o tyle w tym przypadku działań Rzeplińskiego jest jak najbardziej na miejscu.

Nie da się zaprzeczyć, że Rzepliński nie ma, poza swoim przekonaniem nie mieszczącym się oczywiście w hierarchii aktów prawa powszechnego, żadnych  podstaw by podważyć fakt, iż ma do czynienia z sędziami Trybunału Konstytucyjnego. Trudno też uznać, że działania Rzeplińskiego mają ogromny wpływ na to czy trójka sędziów może czy nie może sprawować swych urzędów.

W innym niż ten przypadku mógłbym uznać, że mam do czynienia z trudnym a może i niemożliwym  do rozwiązania dylematem sumiennego urzędnika, który musi wybrać jakieś tam „mniejsze zło” zastanawiając się czy jest nim bardziej złamanie przepisu konstytucji czy usankcjonowanie bezprawia, jakim w przekonaniu (choć nie znajdującym poparcia w przepisach) tegoż urzędnika byłoby dopuszczenie wspomnianych sędziów do orzekania.

Jednaj od niesławnego udziału Rzeplińskiego w procedowaniu nad przyjętą rzutem na taśmę przez poprzedni sejm ustawą o Trybunale nie przyjmuję do wiadomości sugestii o choćby śladowych ilościach dobrej woli czy szlachetnych pobudek w jego działaniach. Patrząc jak ten bufon podczas 10-minutowego programu telewizyjnego potrafi stwierdzić konstytucyjność czy też jej brak nawet w odniesieniu  do aktów prawnych jeszcze nie przyjętych przez legislatywę nie kupuję jego tłumaczeń, że wtedy on „myślał, że PO jednak zrezygnuje z kontrowersyjnych zapisów”. Porównując jego obecną medialną aktywność i ówczesną powściągliwość musiałby tak myśleć także po tym, jak ustawa już przeszła przez Sejm i Senat, została podpisana i opublikowana. Nie jestem naiwny by wierzyć w tak różne „dwa oblicza Prezesa”. Dla mnie jest on politycznym cwaniakiem, który toczy własną wojnę bazując nawet nie na własnej szerokiej wiedzy tylko na sympatiach i antypatiach prawniczej „śmietanki”.

Pamiętam jak w styczniu, gdy awantura o to jak będzie i jak powinien orzekać Trybunał w sprawie grudniowej noweli przybrała na sile a argument a z art 105 ust 1. o sędziach, których ogranicza jedynie konstytucja był w powszechnym użyciu pomyślałem, że ekstra by było jakby na zapowiedziane posiedzenie przyszli także trzej „grudniowi” sędziowie argumentując jak wszyscy, że „tylko konstytucja” i takie tam. Ależ byłaby zagwozdka dla samego Rzeplińskiego i jego suflerów wszelakich. Z jednej strony miałby wymagane grudniową nowelą kworum i upadłby zarzut przeciw publikacji. Z drugiej strony nikt nie byłby na przyszłość w stanie odmówić wspomnianej trójce prawa orzekania nie wychodząc przy tym na kretyna mającego problem z rozumieniem cytowanego przez siebie samego przepisu konstytucji. Może szkoda, że tak się wtedy nie stało…

* http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/prezes-tk-dla-faktow-tvn-prokuratura-w-wojnie-hybrydowej,669360.html

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka