rosemann rosemann
4235
BLOG

Zupełnie nadzwyczajna kasta ludzi.

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 73

Myślę, że zacytowane w tytule słowa, wypowiedziane przez uczestniczkę sobotniego Nadzwyczajnego Zjazdu Sędziów zostaną zapamiętane zdecydowanie bardziej niż którakolwiek z uchwał tego zwołanego przez środowisko sędziowskie wydarzenia. Przyznam, mam szczerą nadzieję, że wypowiadająca je osoba nie była reprezentantką wspomnianego środowiska a znalazła się wśród wykonujących ten odpowiedzialny zawód zaufania społecznego w roli gościa lub osoby towarzyszącej. Mam taka nadzieję bo wolałbym nawet nie podejrzewać, że ci potężni swą zawodową pozycją i ustrojowym umocowaniem ludzie faktycznie tak siebie widzą. Owszem, innym faktycznie zdarza się postrzegać nie tylko sędziów ale w ogóle ludzi związanych z wymiarem sprawiedliwości czy nawet szerzej, ze stosowaniem prawa jako specyficzne, hermetyczne środowisko. Z czymś takim spotykałem się nie jeden raz. Tyle, że nikt nie używał określenia „nadzwyczajna kasta ludzi” tylko innych. Słyszałem o „prawniczej sitwie” i o „mafii”. To drugie znacznie częściej bo prawnicze dynastie z jakichś powodów przypominają tym znacznie mniej „nadzwyczajnym” ludziom mafijne rodziny.

Jeśli faktycznie sędziowie czują się tą „nadzwyczajną kastą” czy wszyscy inni,  „zwyczajni” ludzie nie powinni cuć w związku z tym niepokoju? Kiedy bywam w Warszawie, często przejeżdżam obok kompleksu sądów na Lesznie*, których główna fasada ozdobiona jest cytatem z Frycza Modrzewskiego: „Sprawiedliwość jest ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej”. Zastanawiam się jakiej sprawiedliwości można oczekiwać od ludzi widzących siebie jako kogoś nadzwyczajnego. W dniu wspomnianego zjazdu jeden z użytkowników Twittera uczynił ze swojego konta coś na kształt leksykonu po osobliwym pojmowaniu przez sędziowska społeczność pojęcia „sprawiedliwość” i dowodach na kastowe podejście do własnego środowiska. Był to niezwykły przewodnik po wynaturzeniach i absurdach odnoszących się przede wszystkim do przypadków, w których przed kolegami stawiali reprezentanci tej „nadzwyczajnej kasty ludzi”.

Problem nie tkwi jednak w tym, że kasta nie potrafi z reguły w takich przypadkach wzbić się ponad poczucie kastowości. Problem polega na tym, że nie ma żadnej siły, która byłaby w stanie im w tym przeszkodzić.

Sędziowie, którzy w sobotę pojawili się w Warszawie swoja obecnością chcieli zamanifestować znaczenie swej niezawisłości, stanowiącej fundament demokracji opartej o monteskiuszowski trójpodział władzy. Każdy, kto choćby liznął ogólnego wykształcenia wie, że ten model organizacji państwa funkcjonuje dzięki niezależności trzech filarów władzy: legislatywy, egzekutywy i sądów. Kto się w monteskiuszowy model wgłębił, ten wie, że obok niezależności równie istotna jest wzajemna kontrola.

W naszym systemie działa to tak, że egzekutywa (rząd) jest pod kontrola legislatywy (parlament). Ta zaś podlega kontroli władzy sądowniczej (trybunały). Problem pojawia się gdy chcemy znaleźć mechanizm kontroli władzy sądowniczej. I tu jest problem. Bo władza sądownicza podlega tylko własnej kontroli. Mając przy tym takie elementy, które nie podlegają żadnej kontroli.

Zastanawiając się z czego wynika ta konstytucyjna niekonsekwencja dochodzę do wniosku, że najpewniej z tego tytułowego przekonania. Ludzie tworzący nie podlegające żadnej kontroli instytucje, w jakiejś części wywodzący się z tej „nadzwyczajnej kasty”,  musieli zakładać niejako organiczną odporność ich na ewentualne nadużycia. Organiczną czyli nie oparta na przepisach i procedurach a na osobistych przymiotach ludzi tworzących wspomniane gremia.

Jednak tak, jak każdy badacz natury powie, że nie ma ciał o idealnych właściwościach tak każdy badacz natury ludzkiej zawahałby się, gdyby kazano mu zaręczyć, że zdarzają się ludzi o idealnych charakterach. Pewnie są tacy ale na takim przypuszczeniu nie można tworzyć instytucji. Żadnych a już szczególnie będących fundamentem ustroju.

Jak duże musi być samozadowolenie osoby, która mówi o „nadzwyczajnej kaście ludzi” w czasie, gdy najgłośniejszym tematem jest oszukańczy proceder, którego skuteczność wynikała z zaangażowania ludzi wykonujących prawnicze profesje. Jak bardzo musi to samozadowolenie wynikać ze świadomości braku jakiejkolwiek kontroli. Jak bardzo jest to dalekie od sprawiedliwości. Tej, która jest ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej.

 

*  Wiem, że dziś jest to al. Solidarności lecz, przy całym szacunku dla Solidarności sądy te to jedne z niewielu śladów dawnej Warszawy i do tradycyjnej nazwy mam wyjątkowy sentyment

** link do twitta prezentującego fragment opisanego "serialu" ż życia "kasty" https://twitter.com/MarylaOssowska/status/772169226043875328

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka