rosemann rosemann
3528
BLOG

Wojna Andrzeja z Adrianem (świeczka i ogarek)

rosemann rosemann Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 190

Gdyby nie to, co wiadomo o „procesie legislacyjnym” trzech ustaw mających zmienić system sądowniczy w Polsce byłbym pewnie teraz tak wściekły na Prezydenta jak będą czy już są przedstawiciele „najtwardszego jądra” wyborców PiS. Którzy, tak się składa, niemal wszyscy albo zgoła wszyscy byli też wyborcami Andrzeja Dudy. Piszę „byli” nie tylko dlatego, że od elekcji minęły dwa lata. Oni chyba na trwałe stali się „byłymi wyborcami” a czy zmienią zdanie zależy w tej chwili już od kogoś innego niż Andrzej Duda. I teraz ten „ktoś” powinien ze wszystkich sił zacząć działać by jednak zmienili. Powinien włożyć w to tyle sił, ilu nie chciał chyba dotąd włożyć w zrozumienie jakim atutem obozu zmian jest Prezydent.

Ja rozumiem Prezydenta i jego decyzję bo o ile poważnie traktuje swoje obowiązki to nie wiem czy dwie ale jedną z ustaw musiał zawetować. I nie mają z tym nic wspólnego przypisywane mu teraz złe intencje lecz to, w jaki sposób i w jakiej formie ustawa trafiła do podpisu Prezydenta.

Przyznam, że najpoważniejszym argumentem, który przekonuje mnie, że Prezydent Andrzej Duda zrobił, co powinien był zrobić, jest wsparcie, jakie decyzja Prezydenta Dudy uzyskała od Zofii Romaszewskiej. W moim przekonaniu nie ma w Polsce osoby, której Andrzej Duda mógłby w tej i nie tylko w tej sprawie bardziej zaufać. No może jeszcze Kelusom.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że reforma, która jest jednym z fundamentów naprawy państwa oddala się być może ad Kalendas Graecas. Bo PiS i jego szef może się zwyczajnie obrazić i tyle będzie z naprawy. Zdaję też sobie sprawę, że dla opozycji nie mogło być lepszego prezentu.  I że ona ten prezent wykorzysta najgorzej jak tylko można. Świeczka jednym i ogarki drugim chyba jednych i drugich nie zmienią.

  Ale zła nie naprawia się złym prawem.

Chciałbym aby jeśli nie dla wszystkich członków i zwolenników PiS to przynajmniej dla tych, którzy w partii mają cokolwiek do powiedzenia decyzja Prezydenta była nie okazją do krytyki Andrzeja Dudy lecz źródłem głębokiej refleksji nad tym jak w przyszłości działać pro publico bono i do otwartego powiedzenia sobie „weźmy się i ogarnijmy w końcu”. Także w swoim stosunku do Prezydenta. Bo to, że prędzej czy później Andrzej musiał stoczyć bitwę z Adrianem jest w największym stopniu skutkiem usilnego sprowadzania przez jego własnych kolegów Prezydenta, pierwszej osoby w państwie na pozycję już nie tylko za Jarosławem Kaczyńskim, Zbigniewem Ziobrą, Joachimem Brudzińskim ale chyba nawet gdzieś za Markiem Suskim. Myślę, że wkrótce zobaczymy i usłyszymy czy aby na pewno szacunek owych kolegów dla Andrzeja Dudy nie jest równy temu, jakim go obdarzają domagający się „Adrian, wetuj qrwa!”

Być może jest tak, że Andrzej Duda pogrzebał swe szanse na kolejną kadencję choć mam nadzieję, że na tych najbardziej teraz rozgoryczonych przyjdzie opamiętanie.  Jeśli faktycznie jest to koniec Prezydenta Andrzeja Dudy, to jest to ładny koniec.


rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka