rosemann rosemann
4008
BLOG

Bardzo krótka rewolucja czyli dialog PO z wyborcą

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 142

Przekaz wyborczy, o ile ma być skuteczny, musi być oczywisty i tak prosty, by wyborca zrozumiał na czym on polega. Zapowiedziana wczoraj przez Platformę Obywatelską „rewolucja podatkowa” czy też „fiskalna” oczywista przestała być, i to nie tylko dla przeciętnego wyborcy, po niecałym dniu a prosta nie była od początku, skoro niedługo po konwencji, na której zapowiedziany został „jednolity 10 procentowy podatek” oraz likwidacja składek na ZUS i NFZ spece PO od kasy ruszyli do mediów by tłumaczyć na czym polega owa „jednolitość” objaśnić, że podatek zamknie się w skali od 10 do 39,5 % a także to, że składki jednak będą tylko inaczej będą odprowadzane. Wygląda więc na to, że swojej własnej rewolucji nie była w stanie pojąć ogłaszająca ją Premier Ewa Kopacz.

Wczoraj przez kilka godzin można było znaleźć niezbyt liczne zachwyty nad znakomitym rozegraniem przez Ewę Kopacz i PO „bitwy na konwencje”. Norbert Maliszewski dla Onetu z umiarem twierdził, że ta bitwa została wygrana choć w wojnie PO przegrywa. Ktoś nawet sugerował, że może to być istna „ofensywa w Ardenach”.

Jak na początku zaznaczyłem, istotą przekazu, adresowanego do wyborców musi być jego przystępność. Wyborca z reguły Nobla z ekonomii w szufladzie nie trzyma. Przypuszczanie ataku na preferencje wyborcze obywatela za pomocą fiskalnych zawiłości w kraju, w którym większość osób nie potrafi samodzielnie wypełnić zeznania podatkowego to zatem brak rozsądku. Owszem, gdyby Ewa Kopacz uczciwie powiedziała „Polaku, jak wygramy nie będziesz musiał robić tego ale zrobisz to i tamto” byłoby chyba lepiej. Ale nie tak efektownie. A przecież o efekt chodziło.

Problemem nieprzemyślanego przekazu było to, że niemal natychmiast trzeba było go zacząć tłumaczyć. I nie chodzi tu o zawiłość szczegółów. Bardziej o to, że ów wyborca, który z PIT-em leci do biura rachunkowego, i tak niewiele zrozumiał ale jedno zrozumiał bez wątpienia; „Oni sami nie wiedzą co mówią”. Tym bardziej gdy w przekazie pojawiają się takie informacje, że nowy system wejdzie w życie „gdy budżet państwa będzie na to stać”. Jak wiadomo od lat politycy Platformy na kolejne oczekiwania grup obywateli zwykli odpowiadać, że „budżetu na to nie stać”.

Przeciętny wyborca, jak bardzo by nie był przeciętny, pewne rzeczy łapie jednak w lot. Kiedy okazało się, że tak naprawdę składki na ZUS i NFZ zostaną, tylko obliczy je, odliczy i przekaże w odpowiednie kwoty odpowiednim instytucjom za niego państwo, zadał sobie kilka pytań. Po pierwsze kto to zrobi? Dotąd za odprowadzanie składek odpowiedzialna była armia księgowych na żołdzie pracodawców. Teraz taką samą armię musi znaleźć państwo. Oczywiście nie za darmo. Trudno mi orzec która opcja kosztuje mniej. Jeśli PO, wyklinane za rozbudowę administracji, chce iść ta drogą, jest to droga ku klęsce. Kolejne pytanie dotyczy wydajności systemu. Jak wiadomo machina państwowa nie słynie z niezawodności. A tu chodzi o lekarza i emeryturę. Jeśli ktoś odesłany zostanie z kolejki do lekarza albo po latach dowie się, ze jego składek nikt nie jest w stanie zlokalizować, czeka go gehenna.

Z „rewolucji” Platformy po niecałym dniu jej funkcjonowania pozostały głownie wątpliwości tych, którzy się o niej wypowiadają. Nawet tam, gdzie najłatwiej o sympatię dla obecnej władzy ocena propozycji PO sprowadza się do ulgi, że to, co obiecała Ewa Kopacz to jednak co innego niż obiecała.

Trudno nie zauważyć, że polityczni konkurencji otrzymali od samej Platformy znakomite narzędzie jej pognębienia. Idę o zakład, że sprawa owej „rewolucji”, poruszona podczas jakiejkolwiek wyborczej debaty połozy na łopatki zarówno Ewę Kopacz jak też każdego polityka jej partii, który odważy zmierzyć się twarzą w twarz z konkurencją.

Zastanawiam się więc czy PO o to chodziło i nad tym czy faktycznie zawiły i wymagający przekaz konwencji tej partii wygrywa z naprawdę prostym przekazem PiS.

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka